Całe lato szyłam zwiewne i falbaniaste sukienki, bo tak wyobrażam sobie lato. O tej porze roku nie lubię wbijać się w wąskie i dopasowane kiecki, bo jest mi po prostu niewygodnie i gorąco. Jednak co by nie mówić, lato w tym roku było o dosyć mocnym przekroju pogodowym, czyli wszystkiego po trochu, więc chcąc nie chcąc postanowiłam zaopatrzyć się w kilka bardziej klasycznych fasonów.
Mimo bardziej dopasowanego fasonu postanowiłam mimo wszystko postawić choć odrobinę na wygodę i zastosować bawełnianą tkaninę, która da mi choć odrobinę komfortu. Szyjąc taki fason, nie wyobrażam sobie, żeby nie zastosować podszewki. Wyszukałam jak najcieńszą, bo bawełna nieco grubsza, czyli sukienka do noszenia w temperaturze max jak dla mnie 25 stopni. Wybrany fason jest mi bardzo dobrze znany, bo szyty jakiś czas temu. Model bardzo łatwy do uszycia, i naprawdę fajny do noszenia. Sama sukienka urzeka prostotą i bardzo ciekawym rękawem. Uszyłam z tego wykroju dwie sukienki jedna po drugiej. Nie wiem czy uda mi się pokazać tę drugą jeszcze tego roku, bo zarówno ta dzisiejsza jak ta o której piszę są w wydaniu letnim.
Muszę przyznać, ze wykrój na pewno pojawi się też w wersji jesienno-zimowej.
Moim zdaniem, ten nienachalny print na sukience dodaje jej uroku. Spokojny fason w połączeniu ze spokojnym nadrukiem sprawia, ze taką sukienkę możesz nałożyć naprawdę na wiele okazji.
Wykorzystany wykrój 106 jest z Burdy 2/2019
Tkanina to bawełna ze sklepu Supertkaniny.pl