W końcu jestem po dłuższej przerwie.

No niestety mokra jesień i nie najfajniejsza zima nie ułatwiają prowadzenia bloga. Kiedy na dworze zimno, trochę ciężko ogarnąć wszystko co jest potrzebne aby napisać post. Dlatego mam przemyślenia, może warto zrobić sobie zapas w tym cieplejszym okresie, kiedy pogoda sprzyja 😀 tylko wtedy trzeba by naciągnąć dobę, aby uszyć dwa razy tyle co zawsze 😆 oj chyba nierealne…

Płaszcz ze zdjęć powstał  jesienią, ale zrobiło się zimno i mokro, i nie miałam okazji aby go nałożyć. Jestem „team kurtki puchowe” nie wiem czy to z racji wieku, że mi we wszystkim zimno, czy bardziej z wygody, bo łatwiej wpakować się do auta. Chyba po trochu z każdego z tych powodów. Płaszcz jest u mnie rzadkością przy temperaturach w okolicy zera i poniżej.

Kiedy zrobiło się delikatnie cieplej stwierdziłam, że pora chyba na płaszcze bo nim się obejrzę będzie 15+ i wtedy wełnianego płaszcza na pewno już nie ubiorę.

Przewertowałam wszystkie posiadane Burdy i koniec końców zdecydowałam się na płaszcz, który już wcześniej szyłam i fason i forma były sprawdzone, więc szycie prawie w ciemno.

Bez szczególnego zastanawiania się wybrałam kolor szary bo to taki drugi bądź trzeci kolor po czarnym, który warto mieć w szafie. Wybrałam mieszankę wełny i flauszu o średniej grubości ze sklepu Supertkaniny.pl 

Co mogę powiedzieć o szyciu. Wybrałam rozmiar 38 bo taki z reguły noszę i szyję. Płaszcz delikatnie dopasowałam w talii, kieszenie ze szwów przeniosłam w inne miejsce. Nie przepadam za kieszeniami w szwach.  Pominęłam też cięcie części płaszcza na elementy, miało być klasycznie.

Myślę, że mimo troszkę leciwego wykroju, płaszcz prezentuje się zacnie a wykrój jest naprawdę zrobiony dobrze.

Przyznam, ze coraz rzadziej mam ochotę na szycie płaszczy, ale mimo wszystko ta satysfakcja po skończonej pracy jest bardzo miła. Kiedyś zasiadałam do takiej garderoby częściej i chętniej, ale ostatnio lubię szyć to co przynosi efekt szybko.

Coraz częściej dopada mnie brak chęci szycia dla siebie, nawet ostatnio miałam przerwę półtora miesiąca. Kompletnie nie miałam weny, ani pomysłu, nawet mam kilka rzeczy do skończenia i jakoś chęci brak aby doprowadzić to do końca. Myślę, ze to wpływ pogody a przede wszystkim brak słońca, bo kiedy za oknem ciemno i zimno to jakaż motywacja ma zadziałać aby wykazać się kreatywnością i ochotą.

Mam nadzieję, że aura w końcu zacznie dopisywać i pojawi się to wszystko co tak ostatnio uleciało.

Wracając do płaszcza, wykończyłam go wiskozową podszewką i dodałam delikatne czarne elementy na podszewce w postaci wypustek i drobnej ręcznej robótki.

I to by było wszystko na temat płaszcza.

Pozdrawiam 🙂