Wiosna… a zwłaszcza jej początek jest taką porą roku, że zawsze mam problem z okryciem wierzchnim. Z tej to prostej przyczyny, że pogoda płata figle. Nigdy nie wiesz jak będzie. W pogodę w telewizji ani internecie już nie wierzę, bo się po prostu nie sprawdza. Postanowiłam pójść za swoim instynktem i zaopatrzyć się w lekko, ale tak naprawdę lekko ocieplany, płaszcz pikowany. Miałam szyć wełniany, ale ostatnio uszyłam turkusowy, więc nie było sensu szyć kolejnego w podobnej grubości. Pikowany płaszcz uważam za nader praktyczny, bo ani się to nie gniecie ani boi deszczu, wiec dla mnie jak znalazł. Pikówkę kupiłam przez internet w Darpolu. Wymyśliłam sobie kolor bordowy, ale nigdzie nie mogłam znaleźć, więc zaryzykowałam z takim odcieniem. Ani to bordo ani czerwień, tak tez wyraziła się sprzedawczyni przez telefon. No cóż… postanowiłam zaryzykować. Kiedy przyszła paczka, szybko ją rozpakowałam i moje pierwsze odczucie… było rozczarowaniem. No i co teraz, bordo to, to nie jest, szyć  nie szyć, cholibcia, pieniądze wydane, kolor nie taki – co robić. Słowo się rzekło, chciałam płaszcz pikowany, bordowy trzeba szyć, chociaż to nie bordo.

Oczywiście fason znalazłam już wcześniej, jak zwykle w starszej Burdzie, tam co prawda jest w pięknej śmietankowej barwie, ale to już praktycznie by nie było. Pomyślałam, że dorzucę czarne zamki, może całość wyjdzie całkiem do rzeczy. Przymierzałam, przymierzałam… i znów przymierzałam. No nie wiem, tak się nastawiłam na bordo. Powiesiłam na manekinie, pomyślałam jak będę na niego zerkać od czasu do czasu to się przyzwyczaję, już nawet był pomysł zrobienia kurtki…ale kiedy przyszła do mnie klientka i to sporo starsza, jak zobaczyła płaszcz na manekinie, jak zaczęła się nad nim rozczulać… „jaki piękny kolor” „a czyj to płaszcz ?”… Może faktycznie nie jest tak źle, jak jej się podoba. Postanowiłam na spokojnie podejść do tematu. Pomyślałam, że zrobię zdjęcia i wtedy ocenię. Powiem Wam, że fotki to super sprawa. Ja bardzo często oceniam po fotkach jak w danej rzeczy wyglądam, nawet lustro nie jest w stanie tak dobrze pomóc jak aparat. I przyznam, z całą świadomością, że płaszcz mi się podoba i na pewno będę go nosić.

Co do samego wykroju, szyło się świetnie, jedyna poprawka to delikatne zebranie w talii, reszta bez poprawek.
Kolor na zdjęciach wyszedł  różnie, te w pomieszczeniu to już zupełnie nie takie, ale sztuczne światło tez robi swoje.

A jak jest u Was, tez macie problem w co zaopatrzyć się na wiosnę ?