Niektóre tkaniny, mają to do siebie, ze kiedy na nie patrzysz,  widzisz oczyma duszy, że efekt finalny może być tylko jeden. Są tak charakterystyczne, że jakbyś się nie starła efekt już możesz przewidzieć.

Tak było z tą tkaniną. Nabyłam ją rok temu w sklepie Supertkaniny. Było jasne, ze sukienka będzie z tych słodkich. Nawet gdybyś przyodziała skórzaną kurtkę to i tak pod spodem nie da się ukryć, że jest romantycznie i bardzo kobieco.

Tkanina jest fenomenalna. Przewiewna wiskoza, pastelowe kolory i nadruk delikatnych jak malowane drobne kwiatki urzekła mnie od razu i wiedziałam, ze muszę ją mieć. Wybór był trudny bo paleta jak dobrze pamiętam sięgała 4 odcieni. Skusiłam się na dwa i drugą  pokażę wkrótce. Zobaczycie, że ta druga opcja zupełnie nie odbiega charakterem od pierwszej, bo się po prostu inaczej nie da.

Tym razem poszłam w fason o którym ostatnio jakoś zapomniałam. Dosłownie nie pamiętam kiedy coś takiego szyłam dla siebie. Przeszukałam gazety z wykrojami i stwierdziłam, że nie ma tego czego szukam. Znalazłam sukienkę z cięciami francuskimi, ale sięgała ziemi i rozchodzące się kliny zaczynały się w takiej okolicy gdzie w zasadzie moja sukienka miała mi się kończyć. Nie pozostało nic innego jak zrobić dół po swojemu. Tak aby pięknie się układał i był taki jaki sobie w głowie stworzyłam.

Odrysowałam poszczególne części góry sukienki i zaczęłam dorysowywać kliny ale tak aby rozszerzały się na odpowiedniej wysokości delikatnie, a ku dołowi jeszcze mocniej. Rękaw jest prostym rękawem bez marszczonej główki, jedynie w okolicy łokcia doszytym i mocno zmarszczonym prostokątem, zebranym na dole gumką. Całość odszyta podszewką bo przy długim rękawie nie pozostaje nic innego jak pokusić się o podszewkę, bo taką sukienkę możesz nosić kiedy jest 19-20 stopni i podszewka w niczym Ci tu nie przeszkadza i jest idealna, czego nie można powiedzieć przy temperaturach 27 stopni.

Przymiarek było sporo, bo nie ukrywam, ze wykrój nie był testowany na tkaninie do testów, a od razu na tkaninie właściwej. Co by jej nie zepsuć, kroiłam i szyłam bardzo uważnie. Zależało mi na tym aby cięcia układały się ładnie i nic nigdzie nie sterczało, a kliny rozchodziły się w miejscu, które uważałam za te właściwe. Efekt mnie zadowala i to bardzo. Sukienka jest bardzo wygodna i wydaje mi się, ze bardzo twarzowa.