Tak, tak 4 sztuka, ale to nie tak, że w szafie wiszą same płaszcze w tym kolorze. Otóż z 4 sztuk ostał mi się jeden ? ten, który tu widzicie.

Kiedy szyjesz i masz nadzieję, że tym razem i Ty będziesz mieć taki ładny, camelowy płaszcz jaki większość kobiet ma w swej szafie okazuje się, że przyjeżdża córka i strasznie potrzebuję dokładnie takiego samego. Myślisz no cóż, uszyję kolejny a co tam, wprawy nabiorę, zmodyfikuję tu i tam, może trochę wydłużę lub skrócę, zawsze to nowe wyzwanie. Tłumaczysz sobie, że ten kolejny będzie ładniejszy od poprzedniego?

Do takich wniosków dochodzisz cztery razy, hm…

Ale nie ma tego złego.

Przyznam, że ten uważam za wybitnie ładny i pod względem fasonu i koloru. Jest taki… idealny, ani wpadający w żółć ani w rudość taki w sam raz. Idealnie twarzowy nawet bez specjalnych dodatków, którymi czasami musisz przełamać kolor, bo w połączeniu takich jest Ci wyjątkowo do twarzy.

Zachwycam się bo naprawdę jestem zadowolona z wyboru pod każdym względem.

Jak by nie liczyć to na ten płaszcz czekałam 4 lata? ? Czasami warto poczekać… nawet kiedy sama szyjesz, bo tak długo wyczekiwana rzecz, potrafi dać tyle satysfakcji, o której nie miałaś wcześniej pojęcia. Coś czuję, ze zostaniemy ze sobą na bardzo długo, klasyczny fason i klasyczny kolor, pozwoli na długą przyjaźń i zażyłość.

Zanim wybrałam fason, długo zastanawiałam się jak ma finalnie wyglądać. Przyznam, ze czasami i dla mnie wybór nie jest prosty. Potrafię zmieniać decyzję kilka razy, żeby później nie żałować. Kiedy nie potrafię się zdecydować odkładam szycie na kolejny sezon. Z sukienką jest mi łatwiej, ponieważ szycie nie jest tak skomplikowane, i czasożerne.

Wykrój 7 z gazety „Szycie” nr 6/2019

Tkanina to bardzo miła wełna, średniej grubości ze sklepu NATAN