Czasami uszycie czegoś wychodzi mi całkiem niechcący. Tym razem też tak było. Kupiłam jakiś czas temu kawałek tkaniny z przeznaczeniem na zupełnie coś innego, ale pomysł padł a kawałek materiału został. Co do kropek mam do nich mieszanie uczucia, czasami mi się podobają czasami nie, bardziej lubię te nieregularne i większe ale ten zakup był nieprzewidziany.

Z racji tego, ze tkanina w chwycie całkiem fajna, bo mięsista i z domieszką wiskozy to na lato jest idealna. Ilość tkaniny trochę mnie ograniczała bo miałam jej zaledwie 1,40 i pola do popisu zbyt mało, ale wykrój, który miałam na oku od dawna, idealnie nadawał się do zagospodarowania tej tkaninowej przestrzeni.

Stwierdziłam, że jak będę kiepsko w tych kropkach się czuć to zawsze jest jeden plus… sprawdzę wykrój. No i uszyłam ?

Sukienka jest z tych skromnych, ale za to bardzo praktycznych a przyznam, że jak przejrzałam szafę, to okazało się, że mi takich brakuje. Wkładam i mogę w niej iść gdziekolwiek, ani krój ani wzór nie ogranicza mnie wcale i o to mi chodziło.

Sukienka ma kolor czarny a grochy białe, i żeby nie była taka smutna dodałam wcześniej wyhaftowane różowe kwiaty, dzięki czemu jest odrobinę weselsza. Dodałam też wypustkę przy dekolcie i na wykończeniach rękawów.

Co do samego wykroju, nie robiłam w nim żadnych poprawek. Ogólnie uważam go za bardzo udany i bardzo wygodny. Rękaw ma spore dwie zakładki zamiast bufki, więc nie może być mowy o jakiejś niewygodzie. Polecam, bo szyje się niezwykle szybko.

Wykrój pochodzi z Burdy 2/2019, 106

Zdjęcia mojego autorstwa.

Pozdrawiam wszystkich odwiedzających ?