Dziś trochę z innej beczki

W blogosferze istnieję już od przeszło 4 lat. Uważam, że taki okres czasu daje mi zielone światło aby móc wypowiedzieć się w tej kwestii. Moje pierwsze kroki szły w trochę  innym kierunku. Nie żebym nie pisała o szyciu, to raczej zawsze było tematem przewodnim i takim na razie pozostanie, ale miałam trochę inny zamysł. Życie zweryfikowało i ukierunkowało mnie w pisaniu i prowadzeniu bloga. Myślę, że każdy z nas, kto takiego bloga prowadzi, zaczynając pisanie, ma obrany kierunek… no chyba, że niektórzy idą na żywioł i piszą o tym co im tam w duszy gra i o czym  mają ochotę pisać w danym momencie.

NIE ZAWSZE JEST TAK JAK SOBIE WYOBRAŻAMY

Moje pierwsze kroki w pisaniu wydawały mi się łatwe jak bułka z masłem, lecz niestety po jakimś czasie zaczęły się schody. Nie żebym nie wiedziała o czym pisać, ale zaczęły się pojawiać problemy natury technicznej. Z początku miałam w planie pokazywanie swojej twórczość, ale we współpracy z moją córką. Niestety dobre czasy się skończyły. Córka wyjechała na studia… a ja zostałam bez pomysłu 🙁

Z początku bazowałam na starych zapasach, ale i te się wyczerpały… a i pomysł zaczął mi się coraz mniej podobać. Więc stanęłam przed wyborem…

ALBO KOŃCZĘ PISANIE ALBO SZUKAM ALTERNATYWY

Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy, to skupienie się na technikach szycia, ale do końca nie czułabym satysfakcji z tego co robię, więc pomyślałam czy jakoś tego nie połączyć.

JA PRZED OBIEKTYWEM?

No cóż… jak powiedziało się a… trzeba powiedzieć b… To była chyba najtrudniejsza decyzja w moim życiu.  Nigdy nie lubiłam siebie na zdjęciach!  Niestety nie zawsze jest tak jakbyśmy chcieli i jakbyśmy sobie tego życzyli. Moje pierwsze kroki były tak nieudolne i mało motywujące, że aż strach pomyśleć.  Zdjęcia robione malutkim aparatem na wyzwalaczu, w ciemnym pomieszczeniu to nie było coś co dodawało skrzydeł a  wręcz odwrotnie… wpędzało w depresję.

CAŁE SZCZĘŚCIE, ŻE NIE JESTEM Z TYCH CO SZYBKO DAJĄ ZA WYGRANĄ!

Potem poszła lawina pomysłów, które realizowałam z lepszym lub gorszym efektem i realizuje do dziś. Były zdjęcia robione telefonem i tu muszę przyznać zrobiłam krok milowy. Aparat w telefonie a była to Nokia 930 dała mi na tyle zadowolenia, że i robienie zdjęć przestało być takie straszne. Ale jak to mówią ” apetyt rośnie w miarę jedzenia” Podkreślam, że wszystko ogarniałam sama i robię to do dziś z wyjątkami, kiedy mam to szczęście i sesję zrobi mi córka.

DUŻO PRACY JESZCZE PRZEDE MNĄ

Ale nie straszne mi to. Mam mnóstwo pomysłów, zobaczymy jak będzie z ich realizacją. Jak na samodzielną jednostkę, która pisze, szyje i robi sobie zdjęcia uważam, że nawet daje radę i to w stopniu zadowalającym. W tej chwili uczę się aparatu, uczę się programów do obróbki zdjęć… szycia… no wiadomo zawsze 🙂 i myślę pozytywnie, bez tego nie było by mnie tutaj gdzie jestem.

Dlatego Ci, którzy mają kogoś, kto ich wspiera od strony technicznej powinni dziękować, bo niestety mamy czasy „wzrokowców” więcej się ogląda niż czyta.

… to tylko niewielki procent tego co mogłabym napisać, ale nie chcę już Was dłużej zanudzać 🙂

Tak wyszło ostatnio, szycie moje, sesja też wykonana samodzielnie… ale ciągle się uczę 🙂

szyfonowa spódnicaspódnica maxiszyfonowa spódnicapikowany żakietSpódnica to wykrój 118 z Burdy 7/2006  uszyta z szyfonu ze sklepu NATAN żakiet jest wykrojem 113 z Burdy 1/2007z podarowanej od znajomej, pikówki.

Sweterek jest z  Burdy 8/2006 uszyty z  dzianiny Angora Arctic

wiązany swetersweter

Prosty z tego wniosek, że jak decydujecie się na pisanie bloga musicie liczyć się, że nie zawsze będzie łatwo i tak jak tego chcemy i oczekujemy. Blogowanie to naprawdę ciężka praca, ale nie ma co ukrywać też niewymierna przyjemność.

Pozdrawiam wszystkich czytelników, cieszę się, że jesteście 🙂