Sukienka ma już prawie miesiąc, ale zaczął się okres, a w zasadzie już trwa od dawna – okres deszczy a teraz na dokładkę doszedł przeszywający wiatr i niska temperatura.

Krótko mówiąc, nadszedł czas kiedy to my szyjące i dokumentujące to zdjęciami mamy pod jeszcze większą górę. ale cóż, problemy są codziennością i albo się poddamy albo będziemy jakoś je pokonywać. W tym przypadku, mogłam kolejny raz zrezygnować, albo po prostu zmarznąć ale  jak widać na załączonym obrazku wybrałam to drugie, bo ileż czasu można tracić na próby zrobienia zdjęć!

Mam nadzieję, ze nie przypłacę tego jakimś przeziębieniem (: oby nie !

DZIANINĘ zakupiłam w Natanie już dwa miesiące temu. W zasadzie nie miałam na nią pomysłu, ale podobał mi się kolor. Przeleżała miesiąc. Dopasowana sukienka odpadała, bo dzianina jest cienka, (ale nie prześwitująca) i fajnie lejąca, więc potencjalnie nadawała się na coś zwiewnego. Co mi się jeszcze w niej podoba, a to,  że jest z dzianin bardziej stabilnych, rozciąga się w jedną stronę delikatnie a w drugą nieznacznie.
Burda listopadowa jest dla mnie bardzo inspirującym wydaniem, jest kilka świetnych rzeczy, które na pewno uszyję… już uszyłam 3!

Sukienka jest niesamowicie prosta do wykonania, uszyłam ją z 1,70 dzianiny, chociaż trochę się nagłowiłam zanim ją wykroiłam,  rękaw mam w długości 3/4 bo niestety z czegoś musiałam zrezygnować, więc jeżeli któraś z Was się zdecyduje polecam brać 2 metry dzianiny.

Wolant obrzucony jest mereżką, dół sukienki obrzuciłam overlockiem i podłożyłam na maszynie, dekolt wykończyłam odszyciem, podklejonym flizeliną.

Sukienka ma w sobie wiele uroku, podoba mi się w niej asymetria i ta lekkość.





Jedyna różnicą jaka zrobiłam jest przeniesienie wolantu na lewą stronę, jakoś wolę wszystko po tej stronie (: