Czas urlopu już za mną… niestety, nawet odbębniłam już stres pourlopowy. Oj to zawsze trudny okres. Wracacie do domu, po sielance  i zderzacie się z rzeczywistością – ciężki to moment, ale czego człowiek nie jest w stanie przetrwać ? Niestety trzeba wrócić do rzeczywistości i cieszyć się wspomnieniami z wakacji. Moje były krótkie, ale za to bardzo intensywne, jeżeli chodzi o ruch. Nie nie byłam na wczasach odchudzających a nie przeczę, przydałyby się takie (: ale w tym roku, postanowiliśmy mało zwiedzać, a skupić się bardziej na czynnym wypoczynku w postaci różnej aktywności ruchowej.

I cóż mogę powiedzieć… przyznam, że taka forma jest dla mnie wprost idealna. Cieszyłam się jak dziecko każdym kolejnym dniem, bo codziennie mogłam mojemu organizmowi ofiarować spora dawkę ruchu i wrażeń jakie dostarczały nam piękne widoki okolicy.

Spacery, wycieczki rowerem po okolicy, codzienny wieczorny bilard, kręgielnia to stały punkt programu… a pomiędzy tym basen, siłownia, gra w tenisa… no i spływ kajakowy (: Musze przyznać, że trasa kajakowa  licząca 18 km po Drwęcy z początku mnie przerażała, może dlatego, że w grupce mieliśmy też osoby starsze, ale przyznam, że wszyscy dzielnie sobie poradzili. nawet nie odczułam jakoś bardzo tego wysiłku w kolejnym dniu,  może poza lekko spuchniętymi dłońmi od trzymania wiosła (: ale na samo wspomnienie dziś mogłabym wskoczyć znów do kajaka i płynąć ponownie, widoki nieziemskie, czasami zapierające dech.

Ale czas wrócić niestety na ziemię. Tak się urlopowałam, że na zdjęcia niestety nie było czasu, więc mogłam je zrobić dopiero po powrocie i dziś pokazuję pierwsze moje urlopowe wdzianko, którego nie miałam nawet okazji nałożyć, bo pogodę mieliśmy niebywałą, ciepłą i typowo letnią.

Bluzę z POLARU w pięknym intensywnym kolorze pomarańczowym (niestety, ale żadne zdjęcie nie oddaje faktycznego koloru – sam kolor jest pięknym odcieniem soczystej pomarańczy).

Uszyłam  ponieważ uważałam, ze skoro lato w tym roku jest trudne do przewidzenia dobrze będzie mieć coś takiego ze sobą, dla kontrastu dodałam odrobinę czarnego polaru zakupionego też w Natanie, co chyba wyszło jej na dobre, bo czuję się w niej rewelacyjnie.

Zależało mi na tym aby bluza była ciekawa, z fajnymi elementami dlatego ten dodatek czerni, szerokie wciągnięte taśmy z dekoracyjnymi metalowymi końcówkami (na które wykorzystałam taśmę bawełnianą do podkładania spodni).

Wiem, ze taką bluzę będę nosić, gdybym uszyła zwykłą, na pewno wisiałaby w szafie. Na wykrój wykorzystałam formę z kurtki (poniżej podałam namiary).