Maxi, to kolejna rzecz, która latem w mojej szafie jest priorytetem. Niektóre dziewczyny latem odkrywają nogi a ja je lubię zakrywać. Nie wiem z czego to wynika, ale jakoś tak mam, że chodząc latem bez rajstop, nie do końca czuję się komfortowo, ale co poradzić jak jest gorąco. Oczywiście często bose stopy cierpią i noszenie obuwia przyprawia je o pęcherze, bo chciałoby się czasami nałożyć wyższy but, a tu masz po godzinie już marzysz kiedy je zdejmiesz z nóg. Ale wiadomo są różne sposoby, żeby nie dopuścić do takich sytuacji, klapeczki i inne temu podobne… (: chociaż i te czasami potrafią zrobić krzywdę!

Jeżeli chodzi o takie długaśne spódnice czy sukienki, są u mnie latem w użyciu na okrągło, po prostu je kocham… a z drugiej strony kiedy je nosić jak nie o tej porze roku.

Tę spódnicę w zasadzie uszyłam całkiem przypadkiem, miało być coś innego , ale kiedy przyszła DZIANINA WISKOZOWA z Natana i okazała się być delikatna jak mgiełka, nie pozostało mi nic innego jak postawić na spódnicę. W końcu i kolor fajny i jak to bywa ze spódnicą wykorzystam ją częściej. Od razu przyszła mi na myśl uszyta niedawno koszula, która świetnie będzie tu pasować.

Spódnicę uszyłam bez żadnego wykroju.

Ponieważ nie lubię, obszernej ilości w talii, na górę wycięłam trapez, który jednak mogłam odrobinę przymarszczyć w talii, a na dół, żeby spódnica jednak nabrała troszkę ciężkości skroiłam dosyć sporą falbanę ok 35 cm, dół odrobinę podcięłam na wysokości kolan, przed przyszyciem falbany, jakieś 5 cm żeby przód spódnicy  był lekko uniesiony co ułatwi chodzenie…nie chciałabym jej sobie przydepnąć (:

Całość przymarszczyłam i przyszyłam bezpośrednio do gumy, bo dzianina jest tak delikatna, że bałam się by nie puszczała oczek. Ze spódnicy jestem bardzo zadowolona, Noszę ją na okrągło i czuję się w niej świetnie (: