Sukienek nigdy za dużo. Przynajmniej, ja się o tym przekonałam. Przez ostatnich kilka lat, moja szafa opustoszała, więcej z niej ubywało niż przybywało.

Kiedy zaczęłam uzupełniać garderobę, rzuciłam się na spódnice i bluzki. Jednak ubytki były tak wielkie, że szyłam bez ładu i składu, to co mi się w danym momencie podobało.

Po jakim czasie stwierdziłam, że nadal nie mam się w co ubrać…o rany, wiszą w szafie nowo uszyte rzeczy ale jakoś nie widzę tego w kompletach. Okazało się , że jak mam piękną spódnicę, to żadna z posiadanych bluzek mi do niej nie pasuje i odwrotnie. I znów znalazłam się w punkcie wyjścia. Zaczęłam szyć sukienki, co okazało się strzałem w 10 (ale mi nowość), pracy tyle samo ale odszedł problem doboru góry do dołu lub dołu do góry. Ale to tak na marginesie (: Mam nadzieje, że nie jestem jedyna, która popełniła taka gafę.

Niektóre sukienki, już tu prezentowałam, ale postanowiłam je jakoś usystematyzować i zamieścić w jednym poście. Na zdjęciach jest moja córka, ja za obiektywem. Miłego oglądania (:











Już wkrótce zaprezentuje nowe modele sukienek (: