W tym roku, tiul wiedzie prym. Jest wszechobecny i w każdej postaci. Jako całościowa kreacja, jako dodatek i jako dekoracja. Ja dziś jednak poświecę swój post tiulowi, który stanowi sedno całej kreacji i pojawił się tu w postaci spódnicy.

Uszyta z tiulu (o szer. 2,74) jak na spódnicę to ze sporej ilości bo z 6 metrów spódnica jest bazą w tej stylizacji. Mimo sporej ilości tkaniny, spódnica nie przytłacza objętością. Po prostu ten typ tak ma, jest delikatny, w miarę miękki, leciutko sztywny co powoduje, że spódnica nie sterczy jak u baletnicy ale też nie leży bez życia. No i nie ukrywam, że udało mi się opracować technikę szycia spódnicy tiulowej na tyle,że wygląda tak a nie inaczej.

Kolor, no cóż – piękny brudny róż (chociaż na zdjęciu wyszedł bardziej cukierkowy). Dodatkiem jest bluzka w kolorze pudrowego różu, delikatnego i eterycznego. Nie chciałam, łączyć spódnicy z gorsetem, z szyfonem czy innym tradycyjnym łączeniem.

Postawiłam na prosty krój ale z pieprzykiem w postaci tu i ówdzie odkrytego fragmentu ciała dzięki tiulowym wstawkom (elastyczny tiul). Całość prezentuje się niezwykle okazale, a jednocześnie subtelnie i delikatnie.